Nie napijesz się piwa nad Wisłą. Zakaz na wniosek zarządcy The Tides

Inwestor wpłynął na zmianę przepisów?
Inwestor wpłynął na zmianę przepisów? Źródło: materiały własne

Nie będzie można legalnie pić alkoholu na „schodkach” i na plaży nad Wisłą – zdecydował sąd. Oznacz to, że uchwała wyłączającą nadwiślańskie tereny z zakazu spożycia napojów procentowych została uchylona. Zmiany domagali się mieszkańcy i zarządca luksusowej inwestycji „The Tides”. Warszawscy radni też nie byli zainteresowani utrzymaniem pozwolenia na picie w tym miejscu.

Sprawę opisała dzisiejsza „Gazeta Stołeczna”. Bulwary Wiślane i plaża Poniatówka od 2018 roku były wyłączone z zakazu spożywania alkoholu w miejscach publicznych. Sytuacja zmieniła się wraz z nadejściem pandemii. Rada Warszawy uznała wówczas, że z powodu ryzyka związanego z rozprzestrzenianiem się koronawirusa należy przywrócić teoretyczny zakaz. Taki stan prawny trwał aż do lutego tego roku.

ZOBACZ TEŻ: NOWE CENTRUM WARSZAWY. RATUSZ ZAPOWIADA WIELKĄ INWESTYCJĘ [KLIKNIJ TUTAJ]

Nie napijesz się piwa nad Wisłą. Sukces mieszkańców z The Tides

O uchylenie zmian w przepisach znoszących zakaz picia alkoholu nad Wisłą wnioskowali do sądu zarządca budynku The Tides przy Wioślarskiej 8 – spółka Por Develop oraz Warszawskie Towarzystwo Wioślarskie, które ma siedzibę w sąsiedniej nieruchomości. Sąd przychylił się do ich postulatu i wydał wyrok w lutym. „W rozpoznawanej sprawie brak informacji, by organ gminy przeprowadził analizę wpływu projektowanej uchwały na kształtowanie polityki społecznej gminy w zakresie przeciwdziałania alkoholizmowi” – wskazano w pisemnym uzasadnieniu wyroku, który cytuje gazeta.

– Na ten moment nie będziemy podejmować żadnej inicjatywy, żeby spożywanie alkoholu na bulwarach wiślanych i na plaży Poniatówka było legalne. Co prawda zniesiono obostrzenia związane z koronawirusem, ale stan epidemii wciąż obowiązuje – powiedziała „Stołecznej” rzeczniczka ratusza Monika Beuth-Lutyk. Faktycznie, ratusz nie był zainteresowany do wzięcia udziału w procesie jako strona.

– Cieszę się, że sąd dał nam wiarę. Gdyby tu chodziło o wypicie przysłowiowego piwa, to pewnie nikt by się nie kłócił. Natomiast burdy, które tam się działy, były nie do przyjęcia – powiedział ” Gazecie Stołecznej” Dariusz Gardener, inwestor The Tides i przedstawiciel mieszkańców budynku.

Z tym, że w budynku „własnościowych” mieszkańców jest relatywnie niewiele. Mieszczą się tu lokale usługowe, biura i apartamenty służące raczej do wynajmu krótkoterminowego. Dlatego postanowienie sądu wywołało w sieci tyle spekulacji. Część internautów twierdzi, że właściciel i zarządca inwestycji chciał usunąć z okolicy imprezowiczów, żeby podwyższyć prestiż budynków, co z pewnością wpłynęło by na ceny kupna/najmu lokali.

Inwestor wpłynął na zmianę przepisów
The Tides. Źródło: materiały inwestora

Faktem jest, że imprezy na lewym brzegu Wisły były dla mieszkańców Powiśla problematyczne. Każdego ranka w lecie na brzegu rzeki, zalegały tony odpadów w tym m.in. potłuczone butelki po alkoholu. Część amatorów picia pod chmurką zachowywała się bardzo głośno, a nocami nierzadko dochodziło do awantur i aktów wandalizmu. Policja i straż miejska nie potrafiły skutecznie opanować sytuacji. Dlatego wiele osób mieszkających przy „schodkach” zapewne przyjęło z ulgą postanowienie sądu.

ZOBACZ TEŻ: NAJDROŻSZE DZIELNICE WARSZAWY. MIESZKANIA NIE NA KAŻDĄ KIESZEŃ [KLIKNIJ TUTAJ]

Będą mandaty za picie nad Wisłą? Prawo nie jest jednoznaczne

Picie alkoholu na miejscu dzisiejszych Bulwarów Wiślanych stało się modne jeszcze przed uchwaleniem przez radnych przepisów, które de-facto legalizowały takie zachowanie. Do 2018 roku policja i straż miejska chętnie wystawiały mandaty pijącym alkohol poza miejscami do tego wyznaczanymi. Okazało się jednak, że… grzywny wystawiane przez służby mogły nie mieć podstawy prawnej!

W 2017 roku Sąd Najwyższy stwierdził, że na bulwarach… można pić piwo.

Sprawa trafiła do SN za sprawą Marka Tatały, który odmówił przyjęcia mandatu za picie piwa na schodkach nad Wisłą. Jest inicjatorem akcji „Legalnie nad Wisłą”. Promuje ona zgodne z prawem spożywanie alkoholu nad brzegiem rzeki. Tatała stanął przed stołecznym sądem rejonowym, który uznał go za winnego. Odstąpił jednak od wymierzenia kary. Sąd posłużył się definicją ulicy zawartą w załączniku do rozporządzenia z 2012 r. Konsekwencją tego było przyjęcie, że miejsce, o które trwa spór, jest ulicą w rozumieniu ustawy o wychowaniu w trzeźwości – czytamy w archiwalnym numerze „Rzeczpospolitej”

Marek T. zaskarżył wyrok. Powołując się na ustawę o drogach publicznych i plany zagospodarowania przestrzennego, próbował udowodnić, że miejsce to nie jest ulicą. Sąd Okręgowy w Warszawie postanowił zwrócić się z pytaniem do Sądu Najwyższego. A ten dostrzegł niepokojącą praktykę policji i straży miejskiej. Karząc za picie alkoholu w miejscach niedozwolonych, powołują się na zakaz picia w miejscach publicznych, tymczasem powinny je precyzować – napisano dalej w artykule.

– Obywatelom wolno to, czego prawo im wyraźnie nie zabrania, a organom władzy wolno tylko to, na co prawo im wyraźnie zezwala – cytuje uzasadnienie Sądu Najwyższego „Rz”.

Czy to oznacza, że czeka nas chaos prawny? Wiele na to wskazuje. Sąd administracyjny unieważnił uchwałę przygotowaną przez warszawskich radnych, ale ustawowa definicja ulicy wciąż nie została doprecyzowana.

ZOBACZ TEŻ: KONTROWERSJE WOKÓŁ ZMIAN W CENTRUM WARSZAWY „PREZYDENT ZWIJA STOLICĘ [KLIKNIJ TUTAJ]

Mandaty za picie nad Wisłą. Jesteś za czy przeciw? Podziel się swoją opinią w komentarzu:

Redakcja Oceniamy Deweloperów nie ponosi odpowiedzialności za komentarze napisane przez czytelników portalu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *