Temat podatku katastralnego, czyli tzw. daniny naliczanej od wartości danej nieruchomości, w debacie publicznej powraca za sprawą międzynarodowych instytucji oraz ich rekomendacji, a także sporów politycznych. Choć Ministerstwo Finansów stanowczo zaprzecza, jakoby prowadziło prace przy jego wprowadzeniem, eksperci wskazują, że w dłuższej perspektywie potencjalnie nieunikniona może być zmiana systemu opodatkowania nieruchomości. Jakie miałyby to być skutki dla właścicieli mieszkań i deweloperów? rozwinięcie tematu poniżej.
Czym jest podatek katastralny i dlaczego budzi takie kontrowersje?
Ów podatek to forma opodatkowania nieruchomości, w której wysokość daniny zależy od jej wartości rynkowej, a nie – jak obecnie to jest w Polsce – od powierzchni lokum. W praktyce oznaczałoby to, że właściciel mieszkania np. w centrum Warszawy płaciłby znacznie wyższy podatek niż osoba posiadająca podobnej wielkości lokal w powiedzmy mniejszym mieście.
Decydujące różnice między obecnym systemem a proponowanym podatkiem katastralnym:
- Obecny podatek od nieruchomości naliczany jest od metrażu (maks. 1,15 zł/m² w skali roku dla mieszkań, a 33,10 zł/m² dla lokali komercyjnych).
- Podatek katastralny: obliczany byłby jako procent od wartości nieruchomości (np. 0,5–2%, w zależności od określonej propozycji).
Według OECD obecny system jest „słabym wskaźnikiem zamożności”. Dlaczego? Ponieważ nie uwzględnia stanu nieruchomości ani jej lokalizacji.
Kto mógłby zapłacić więcej „daniny”?
Gdyby wprowadzono podatek katastralny w wysokości 1%, wtedy wartość nieruchomości:
- mieszkanie warte 500 000 zł „płaciłoby” 5 000 zł rocznie (obecnie to ok. 60–100 zł)
- Dom wart 1 000 000 zł – 10 000 zł rocznie (obecnie wynosi ok. 200–400 zł).
Jarosław Jędrzyński z portalu RynekPierwotny.pl komentuje:
„Podatek katastralny mógłby zwiększyć dochody samorządów i ograniczyć spekulację gruntami, ale przy stawce 1% dla wielu Polaków byłby po prostu nie do udźwignięcia. Rozsądnym kompromisem wydaje się opodatkowanie począwszy dopiero od drugiego albo trzeciego mieszkania”
Argumenty za i przeciw
Zwolennicy mówią, że to większa sprawiedliwość i dochody dla gmin, bo
- lepiej odzwierciedla zamożność Polaków,
- zwiększą się wpływy do budżetów lokalnych (np. na infrastrukturę)
- zostaną ograniczone spekulacje nieruchomościami i pustostanami.
Przeciwnicy sądzą, że to ryzyko wywłaszczenia i wzrost czynszów, ponieważ
- obciąży to emerytów posiadających cenne mieszkania w centrach miast
- wzrosną potencjalnie ceny najmu, jeśli właściciele przerzucą koszty na lokatorów
- pojawią się wysokie koszty wdrożenia (konieczne masowe wyceny nieruchomości).
Rząd mówi: „Nie ma prac nad podatkiem katastralnym”
Ministerstwo Finansów jednoznacznie zaprzecza, aby planowano wprowadzenie podatku katastralnego. Wiceminister Jarosław Neneman podkreśla, iż „nie ma takich projektów”, mało tego wskazuje społeczno-ekonomiczne ryzyko tej reformy.
Czy podatek katastralny jest nieunikniony?
Eksperci wskazują, że w dłuższej perspektywie Polska może być zmuszona do zmiany systemu, zwłaszcza pod naciskiem OECD i Unii Europejskiej. Jednak ze względu na koszty i społeczny sprzeciw, jeśli nastąpiłoby ewentualne wdrożenie, odbyłoby się stopniowo, np. od nieruchomości inwestycyjnych.
Choć ten rodzaj podatku mógłby uporządkować rynek nieruchomości, na razie pozostaje w sferze teorii. Decydenci musieliby znaleźć złoty środek między ochroną właścicieli mieszkań przed nadmiernym ich obciążeniem a zwiększeniem dochodów samorządów.