Zaskakujący trend na rynku nieruchomości. Deweloperzy coraz chętniej inwestują poza wielkimi metropoliami. Mieszkania w mniejszych miastach cieszą się coraz większym powodzeniem. Powód? – Rynek pierwotny w mniejszych miastach cieszy się ogromnym zainteresowaniem, bo daje szansę na podwyższenie standardu życia w miejscach, gdzie nadal dominuje zabudowa z „wielkiej płyty” – twierdzi Anna Karaś, starszy analityk rynku mieszkaniowego w Cenatorium cytowana przez portal Bankier.pl.
Jak wynika z analizy Cenatorium, deweloperzy coraz częściej rozwijają swoją ekspansję w mniejszych miastach. Jeszcze w latach 2005-2017 ponad połowa (od 55 do 60 proc.) nowych budów rozpoczynano na sześciu największych polskich rynkach nieruchomości (Warszawa, Kraków, Trójmiasto, Wrocław, Poznań, Łódź). Obecnie udział nowych inwestycji rozpoczynanych w tych miastach wynosi ok. 34 proc – czytamy na portalu Bankier.pl.
– Obecnie znaczący rozwój rynku pierwotnego obserwujemy m.in. w Lublinie, Białymstoku, Katowicach, Kiecach, a w fazę wzrostu wchodzi Częstochowa – zauważa Anna Karaś.
Zobacz też: Najdroższe miasta w Polsce. Tutaj nieruchomości kosztują najwięcej [CZYTAJ TUTAJ]
Boom na mieszkania w mniejszych miastach. Deweloperzy szukają nowych lokalizacji
Dlaczego deweloperzy budują mieszkania w mniejszych miastach? Odpowiedź na to pytanie możemy znaleźć w tekście portalu Bankier.pl.
W mniejszych miastach ceny gruntów są znacznie niższe, a konkurencja znacznie mniejsza, dzięki czemu deweloperzy mają szanse na osiąganie wysokich stóp zwrotu z inwestycji oraz bardzo szybką sprzedaż oferowanych mieszkań.
– Rynek pierwotny w mniejszych miastach cieszy się ogromnym zainteresowaniem, bo daje szansę na podwyższenie standardu życia w miejscach, gdzie nadal dominuje zabudowa z „wielkiej płyty” – twierdzi Anna Karaś.
Zobacz też: Jak mieszkają Polacy? Niepokojący raport [CZYTAJ TUTAJ]
Pęknięcia bańki nieruchomościowej nie będzie
Zdaniem ekspertów zajmujących się rynkiem nieruchomości, obserwowanego wyhamowania wzrostu cen mieszkań nie należy odczytywać jako pierwszego symptomu pękającej bańki cenowej.
– Choć ceny zwolniły swój pęd w górę, to wszystko wskazuje na to, że to chwilowy oddech, a nie pękanie bańki. Zresztą, czy w ogóle mówienie o bańce jest uprawnione? Odpowiedź na to pytanie nie jest oczywista, zwykle o bańce dowiadujemy się dopiero gdy ona pęknie – twierdzi cytowany przez Bankier.pl Marcin Krasoń, ekspert obido.pl.
Zobacz też: Wyhamowanie podwyżek na rynku nieruchomości. Eksperci tłumaczą dlaczego [CZYTAJ TUTAJ]