Niepokojący trend na rynku nieruchomości. Inwestorzy dostrzegli, że mikrokawalerka na wynajem może stać się żyłą złota. Niektórzy poszli o krok dalej od kupowania mikroskopijnych mieszkań. Coraz częściej właściciele dzielą jeden lokal na kilka mniejszych. Dochodzi już do tego, że w mikroskopijnych klitkach toaleta jest w tym samym pomieszczeniu, co kuchnia. Teraz takie lokale stały się poszukiwanym produktem inwestycyjnym – donosi portal Money.pl
Najemcy poszukują możliwie małych mieszkań z powodu pozornie niskich cen wynajmu. Zawsze lepiej mieć ciasny ale własny kąt niż dzielić mieszkanie z paroma nieznanymi osobami. Dlatego bardzo często dla młodych i niezamożnych ludzi, którzy przyjeżdżają do dużego miasta, jedyną opcją do zamieszkania staje się mikrokawalerka na wynajem.
Mikromieszkania stały się również atrakcyjne dla inwestorów. Oferowane są dziś jako tzw. gotowce w formie kilku mikrokawalerek wraz z kolejką chętnych najemców. Sprzedający je kuszą miesięcznymi dochodami z najmu i atrakcyjnym zwrotem z inwestycji nawet na poziomie ponad 7 proc – czytamy na Money.pl
Jest jeszcze inny sposób na zarobek na mikrokawalerkach. Inwestorzy kupują stare mieszkanie, które nadaje się tylko do remontu. Cena jest oczywiście niższa z powodu stanu lokalu. Następnie właściciele podczas remontu dzielą nieruchomość na kilka małych części tworząc tym samym mikrokawalerki na wynajem. W ten sposób uzyskują więcej samodzielnych pomieszczeń.
Zobacz też: Wszystko o patodeweloperce na Oceniamydeweloperow.pl [CZYTAJ TUTAJ]
Mikrokawalerka na wynajem. Co mówią eksperci?
– Często w ten sposób powstają wieloizbowe sypialnie, quasi-hotele, które wynajmowane są następnie studentom lub osobom pracującym. Z punktu widzenia inwestycyjnego, im więcej osób ”upchniemy” do przerobionego na pokoiki lokalu, tym uzyskamy większy zysk z takiego projektu – wyjaśnia cytowany przez Money.pl Tomasz Błeszyński, ekspert rynku nieruchomości.
Specjalista dodaje, że skutek takiego dzielenia lokali jest często opłakany. Z podziału 40-metrowego mieszkania powstaje np. mikrokawalerka na wynajem, w której tuż obok kuchni znajduje się muszla klozetowa.
– Wynajmujący zauważyli kilka lat temu, że gdy podzielą mieszkanie na mniejsze pokoje, zarobią więcej, niż gdyby wynajęli całe mieszkanie. W efekcie teraz coraz częściej mieszkania dwupokojowe dzielone są np. na dwie oddzielne kawalerki. Zewnętrznie adres jest jeden. Jednak po wejściu do mieszkania, trafia się do przedpokoju, w którym znajdują się drzwi z osobnymi numerami – mówi Bartosz Kurek, ekspert HRE Investments.
Zobacz też: Patologia na rynku nieruchomości? Wciskają mieszkania gdzie się da [CZYTAJ TUTAJ]
Sztuczne pomniejszanie mieszkań. To może się źle skończyć
Eksperci zwracają uwagę, że samowolne dzielenie mieszkań może być fatalne w skutkach. W ten sposób nieodwracalnie niszczy się zabytkowe budynki np. przedwojenne kamienice. Podczas remontu uszkodzeniu ulega wiele unikalnych fragmentów takiej zabudowy. – Inwestorzy podczas takiej przebudowy dokonują m.in. wyburzania i przestawiania ścian, zmieniają m.in. instalację elektryczną, gazową, wodnokanalizacyjną. Często zmiany dotyczą też instalacji grzewczej, a w efekcie wycinane są np. niepotrzebne grzejniki – mówi Tomasz Błeszyński.
Jest też problem prawny. Tak stworzona mikrokawalerka na wynajem formalnie nie będzie posiadać księgi wieczystej nieruchomości. Na papierze będzie ona jedną nieruchomością z innymi stworzonymi w ten sposób pomieszczeniami.
Co więcej, w myśl obecnych przepisów „pomysłowemu” inwestorowi, który zdecyduje się „tworzyć” w ten sposób kawalerki bez pozwolenia grozi surowa kara! „Mnożenie” w ten sposób mieszkań może zostać uznane za samowolkę budowlaną. – Zaryzykuję stwierdzenie, że część tych mieszkań może być poważnym problemem dla nowych właścicieli. Zamiast więc przynieść oczekiwany dochód, sprawią tylko większy kłopot – tłumaczy Bartosz Kurek.