Ukraińscy pracownicy wracają do ojczyzny. Duże kłopoty firm budowlanych

Ukraińscy pracownicy wracają
Ukraińscy pracownicy wracają do ojczyzny. Źródło: Pixabay.com/Life-Of-Pix

Niespodziewana konsekwencja wojny w Ukrainie. Ukraińscy pracownicy wracają do ojczyzny. Chcą obronić swój kraj przed rosyjską agresją. Do ogarniętego wojną państwa wracają m.in. pracownicy budowlani. To duży kłopot dla firm budowlanych i deweloperów. Pracodawcy wykazują się jednak dużą wyrozumiałością.

Do piątku granicę polsko-ukraińską przekroczyło już około 700 tysięcy uchodźców. Są to głównie kobiety, dzieci, osoby starsze i niepełnosprawni. Na skutek wprowadzenia stanu wojennego w Ukrainie mężczyźni w wieku 18-60 lat otrzymali zakaz opuszczania kraju.

Nie oznacza to jednak, że rośnie liczba pracowników z Ukrainy w niektórych sektorach gospodarki. Widać, że ukraińscy pracownicy budowlani wracają do ojczyzny, żeby broniż ją przed putinowskim najeźdźcą. Może to spowodować brakiem rąk do pracy i… dalszym wzrostem cen nieruchomości i usług budowlanych.

– Powrót do ojczyzny Ukraińców, którzy chcą walczyć za swój kraj, może doprowadzić do opóźnień na polskich budowach, które są silnie uzależnione od pracowników z Ukrainy. Działania wojenne doprowadzą do wzrostu cen surowców na rynkach światowych, które mogą przyczynić się do dalszego wzrostu cen materiałów na polskim rynku budowlanym, takich jak stal, asfalt, kable i materiały izolacyjne – powiedział główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa Damian Kaźmierczak w rozmowie z „Pulsem Biznesu”.

ZOBACZ TEŻ: CENY MIESZKAŃ A WOJNA NA UKRAINIE. „MÓWIMY O SPEKULACJI” [KLIKNIJ TUTAJ]

Ukraińscy pracownicy wracają do ojczyzny. Chcą walczyć z Putinem

– Od czwartku pracownicy z Ukrainy wyjeżdżają albo chcą wyjeżdżać z Polski, by walczyć, albo chcą pojechać na Ukrainę, by sprowadzić do Polski swoją rodzinę. Pracodawcom trudno jest zatrzymać tych, którzy chcą walczyć, bo oni albo porzucili pracę i nie stawili się w pracy już w czwartek, albo dzwonili z granicy, że nie przyjdą, bo wyjeżdżają walczyć – komentuje dla portalu Prawo.pl adwokat Joanna Torbé z kancelarii adwokackiej Joanna Torbé & Partnerzy, ekspert BCC ds. prawa pracy i ubezpieczeń społecznych.

Portal Money.pl cytuje wzruszającą relację ukraińskiego pracownika, który chce wracać walczyć za swoją ojczyznę. – Szef i koledzy podeszli do mojej decyzji o wyjeździe z dużą wyrozumiałością, a od firmy dostałem pomoc finansową. Powiedzieli: będziemy na ciebie czekać tak długo, jak będzie trzeba. Jestem im za to bardzo wdzięczny – powiedział Polskiej Agencji Prasowej 37-letni Witalij, który mieszka na Śląsku od blisko czterech lat. Jest monterem i zajmuje się instalowaniem klimatyzacji i innych systemów wentylacyjnych. – Ojczyzna to duże słowo. Wolę powiedzieć, że chcę bronić swojego miasta, swoich bliskich – bo to jest właśnie ojczyzna. Czy jestem patriotą? Chyba każdy musi lubić swój kraj, identyfikować się z nim. Dla mnie Ukraina to mój kraj – dodał mężczyzna.

ZOBACZ TEŻ: CENY NIERUCHOMOŚCI KOMERCYJNYCH SPIKUJĄ W DÓŁ? MAREK ZUBER USPOKAJA [KLIKNIJ TUTAJ]

Ile osób wróci na Ukrainę? Niejasne dane

Nie można jednoznacznie określić ile Ukraińców wyjechało i wyjedzie z Polski na skutek inwazji na ich kraj. Eksperci podkreślają, że ostateczna liczba zależeć będzie od rozwoju konfliktu. Nieoficjalnie dziennikarze portalu „Oceniamy Deweloperów” ustalili, że do ojczyzny powróciło i może powrócić nawet 80 tys. osób. Mówimy tu głównie o pracownikach z sektora budowlanego, transportowego i zawodów nie wymagających wyższych kwalifikacji i biegłego posługiwania się językiem polskim.

Tymczasem „Rzeczpospolita” podała, że tuż po wybuchu konfliktu było aż 150 tys. wakatów dla cudzoziemców.

ZOBACZ TEŻ: WOJNA W UKRAINIE. WSZYSTKO NA WWW.OCENIAMYDEWELOPEROW.PL [KLIKNIJ TUTAJ]

Ukraińscy pracownicy wracają do ojczyzny. Czy obawiasz się wzrostu cen nieruchomości i robót budowlanych? Podziel się swoją opinią w sekcji komentarzy pod tekstem!

Redakcja Oceniamy Deweloperów nie ponosi odpowiedzialności za komentarze napisane przez czytelników portalu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *