W ostatnim czasie tematyka rynku mieszkaniowego coraz częściej gości w masowych mediach. Niestety, jest ona pokazywana głównie w negatywnym świetle. Media chętnie mówią o szalejących cenach i wskazują pojawiające się patologie na rynku nieruchomości. Dziennikarze Oceniamy Deweloperów podczas swojej codziennej pracy faktycznie często się z nimi spotykają. Postanowiliśmy zebrać to wszystko w całość i przedstawić Wam nasze zestawienie dziesięciu największych wypaczeń na tym rynku, o których było ostatnio głośno.
10. Największe patologie na rynku nieruchomości. Osiedla w szczerym polu
Każdy, kto interesuje się rynkiem nieruchomości na pewno o tym słyszał. Z powodu niedoboru działek budowlanych w miastach, deweloperzy coraz częściej decydują się stawiać osiedla pośrodku niczego np. między dwoma polami uprawnymi. Teoretycznie, nie ma w tym nic złego bo nabywcy takich nieruchomości doskonale zdają sobie sprawę z czym mają do czynienia. Jednak po pewnym czasie pojawiają się problemy. Takie osiedla małych domków psują krajobraz, pojawiają się problemy z dostarczeniem mediów i dochodzi też do konfliktów z okolicznymi rolnikami. Nie wspominając już o problemach komunikacyjnych. [WIĘCEJ O TYM PROBLEMIE PRZECZYTASZ TUTAJ].
9. Ściany do demontażu doliczane do metrażu w kawalerkach
Kiedyś nie każdy deweloper doliczał ściany, które można zdemontować, do całości powierzchni użytkowej lokalu. Te standardy na rynku niestety uległy zmianie. Można to w pewien sposób zrozumieć. Nie pojmujemy natomiast stosowania takich praktyk w kawalerkach. Często okazuje się, że deweloper każe sobie płacić za powierzchnię, na której znajdują się ściany np. toalety. Ich demontaż, z oczywistych względów, jest raczej niemożliwy i bez celowy. A jednak… dzisiaj trzeba płacić nawet za to, żeby nie mieć muszli klozetowej pół metra od kuchenki. [PRZYKŁAD TAKIEGO ROZWIĄZANIA ZNAJDZIECIE TUTAJ]
8. Patodeweloperka. „Wyciskanie na maksa” powierzchni działki budowlanej
Za inwestycję mieszkaniowe stawiane na terenie Polski w 95 procentach odpowiadają podmioty działające na wolnym rynku. Nic więc dziwnego, że deweloperzy chcą zmaksymalizować swoje zyski i zarobić na czym się da. Czasami ten proceder przybiera wręcz karykaturalne formy. W ten sposób zamiast zieleni mamy naziemne (płatne miejsca parkingowe). Place zabaw to w rzeczywistości klitki z jednym (!) urządzeniem do zabawy.
Być może nawet poważniejszym problemem jest budowa „ściana w ścianę”. W skrócie, deweloper korzystając z dziurawych przepisów stawia wysoki budynek na styk od już istniejącej zabudowy. Na skutek uchwalonej ustawy „Lex Deweloper” taki sposób tworzenia mieszkań staje się coraz bardziej problematyczny.
7. „Rozmnażanie” mikro-kawalerek
Mikro-kawalerki to dość drażliwy temat. W dyskusji o nich ścierają się dwie grupy. Jedni uważają, że skoro jest zapotrzebowanie, to niech sobie je deweloperzy budują. Inni, że budowania takich mieszkań należało by surowo zabronić.
Nam bliżej jest chyba do tej pierwszej grupy. Nie zgadzamy się jednak na proceder polegający na tworzeniu mikro-kawalerek na bazie istniejących już mieszkań. Na czym on polega? Właściciele mieszkań dzielą np. 60-metrowe mieszkanie na 3 mikro-kawalerki. Dzięki temu mogą oni więcej zarobić na wynajmie. Bardzo często działając w ten sposób uszkadzają oni części wspólne budynku. Takie mikro-mieszkania nie posiadają własnej księgi wieczystej i formalnie stanowią jeden lokal. To jest stuprocentowa samowolka budowlana, która może skończyć się tragedią, jeśli „Janusz biznesu” samodzielnie zacznie grzebać przy ścianach konstrukcyjnych lub instalacjach gazowych.
W ten sposób niszczone są też piękne, zabytkowe kamienice. Zdarzają się przypadki, że pseudo-inwestorzy tworzą takie lokale w budynkach wpisanych do rejestru zabytków. Przedwojenna zabudowa ulega wtedy dewastacji. [SZERZEJ O TYM PROBLEMIE PISALIŚMY TUTAJ]
6. Wizualizacje niezgodne ze stanem faktycznym
W czasach gigantycznego popytu na mieszkania ludzie najczęściej kupują nieruchomość już na etapie „dziury w ziemi”. Przy takich transakcjach bardzo ważna jest właściwie wykonana wizualizacja inwestycji, żeby klient miał pewność co kupuje. W praktyce wizualizacje są przekłamane. Inwestor „upiększa” budynek i koryguje niewygodne dla niego otoczenie. Jeden z przykładów pokazujemy poniżej:
5. Betonoza
Zabetonowania każdego skrawka ziemi to nie tylko domena władz miejskich. Często po takie rozwiązania sięgają również deweloperzy. Czemu ma to służyć? Czy kostka jest tańsza od odrobiny trawy? Tego nie wiemy. Wiemy, że efekt końcowy takiego planowania jest fatalny co widać na zdjęciu, które zrobiliśmy w inwestycji Ogrody Włochy:
4. Pseudopokoje na wynajem
Mikrokawalerka to już smutny standard na polskim rynku. A co powiedzielibyście na mieszkanie w murowanej, zawilgoconej piwnicy bez posadzki albo na zabudowanym tarasie? Takie ogłoszenia autentycznie się zdarzają! Wskazując największe patologie na rynku nieruchomości musimy wskazać takie właśnie oferty. Jeśli nam nie wierzycie, zerknijcie na TO zdjęcie:
3. Segregacja lokatorów
Niestety, wciąż zdarzają się właściciele nieruchomości, którzy „segregują” lokatorów. Nie życzą sobie w mieszkaniu obcokrajowców, dzieci, homoseksualistów, a nawet osób o innym wyznaniu albo niepełnosprawnych. Jeszcze sporo wody musi upłynąć w Wiśle, żeby skończyć z dyskryminacją na rynku mieszkaniowym.
2. Patowynajem. „Inspekcja” wynajmowanego mieszkania
To najczarniejsza strona wynajmu mieszkań w Polsce. Przekonują się o tym zwłaszcza osoby młode, które szukają taniego mieszkania na wynajem najczęściej w standardzie rodem z PRL.
Dość często zdarza się, że właściciel nie ma elementarnej wiedzy o prawach lokatorów. Nachodzi ich o dowolnej porze dnia i nocy sprawdzając czy mieszkanie jest w stanie nienaruszonym. Bez pukania i wcześniejszego powiadomienia wchodzi korzystając ze swojego kompletu kluczy. Taki właściciel potrafi nawet grzebać w rzeczach swoich najemców.
Zazwyczaj tacy właściciele stawiają dziwaczne zakazy i nakazy. Np. zakaz przyjmowania gości, zapalania światła w godzinach nocnych, gotowania niektórych potraw i korzystania z części urządzeń będących na wyposażeniu mieszkania. Najbardziej kuriozalnym nakazem z jakim się spotkaliśmy było polecenie zostawiania butów na korytarzu.
1. Wypowiedzenie umowy przez dewelopera w celu droższej sprzedaży nieruchomości
Postanowiliśmy przyznać „zaszczytne” pierwsze miejsce w naszym zestawieniu deweloperom, którzy stosują właśnie tego rodzaju praktyki. To najobrzydliwsze oszustwo, zwłaszcza w czasach, w których mieszkanie staje się skarbem nie do zdobycia. O co chodzi? Deweloper podpisuje umowę z klientem, na mocy której kupujący ma określony termin na dokonanie płatności za nieruchomość. Po 2-3 miesiącach okazuje się, że cena zakupionego dobra poszła w górę. Inwestor wtedy… zrywa umowę nie bacząc na to czy była to umowa przedwstępna, czy rezerwacyjna, czy nawet właściwa! Zdarzają się przypadki, w których nabity w butelkę klient miewa problemy z odzyskaniem zaliczki. A deweloper? Zyskuje kilkadziesiąt tysięcy złotych i ma w nosie elementarną uczciwość…
Zobacz też: Redaktor naczelny „OD” wymienia patologie na rynku nieruchomości [CZYTAJ TUTAJ]
1 komentarz
Pingback:Co zrobić gdy deweloper zrywa umowę? Prawniczki wyjaśniają